wtorek, 1 października 2013

Rozdział 7

- Cleo - powiedział szeptem, ze łzami w oczach, widząc jej drobne ciało, podłączone do tych wszystkich urządzeń. Bez pewności siebie podszedł do jej łóżka i padł na kolana, chwytając za jej rękę. Mimo, że dziewczyna była nieprzytomna, miał nadzieje, że czuje jego obecność. Jego serce ścisnął taki żal, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie czuł. - Skarbie co ja Ci zrobiłem? - rozpłakał się jak małe dziecko, nie zwracając uwagi na pielęgniarkę dyżurną, która czuwała na oiomie przez całą dobę. Ledwo się pozbierał, ale musiał trochę się ogarnąć, bo chciał się czegoś dowiedzieć. Chwiejnym krokiem skierował się do łazienki. Spojrzał w lustro i z obrzydzeniem wpatrywał się w swoją opuchniętą od płaczu twarz.
- To moja wina. To tylko moja wina. wiem to - powiedział do swojego sobowtóra w lustrze, o dziwo on powiedział to samo. Obmył twarz i usiadł na podłodze. Wpatrując się w ścianę, próbował wyrównać oddech, który nadal był nieregularny od szlochu. Tak mu było wstyd... Nie tylko dlatego, że płakał. Głównie dlatego, że miał wyrzuty sumienia. nie mógł pogodzić się, że tak to wszystko się skończyło.
Po kilkunastu minutach, wyszedł na korytarz gdzie czekał na niego Klif.
- Hej stary - podszedł do niego.
- Klif co się stało? Miała wypadek?
- Stary nie wiem jak Ci to powiedzieć - Klif nerwowo przygryzł wargę. nie wiedział jak kolega zareaguje na jego słowa. W sumie to znał bardzo dobrze przyjaciela i wiedział, że Alex będzie miał wyrzuty sumienia. - Lekarze mówią, że... no, że...
- Klif proszę wykrztuś to - ponaglił go z rezygnacją.
- To nie był wypadek - Klif nerwowo zaciskał pięści. Alex wiedział, że coś gryzie przyjaciela.
- Co się w takim razie stało? Powiedz w końcu.
Klif wziął głęboki wdech i powiedział bez chwili wytchnienia.
- Ona sama sobie to zrobiła. Połknęła jakieś zarodniki tasiemca czy coś takiego. Jestem wściekły na siebie, że na to pozwoliłem. Nigdy sobie nie wybaczę, że nie zauważyłem. Miałem być przy niej dla Ciebie - po tych słowach Alex z załamanymi rękoma usiadł na krześle. Opierając łokcie na kolanach, ukrył twarz w dłoniach.
- Jak to jej na to pozwoliłeś? - spytał z zaciśniętym gardłem. Przyjaciel usiadł na siedzeniu obok.
- Spotykałem się z nią. Widziałem, że coś się dzieje. Powinienem zareagować, a ja, jak idiota, czekałem na jakieś potwierdzenie. A teraz jest za późno - obaj siedzieli i w milczeniu gapili się na szpitalną ścianę. Cisze przerwał Alex:
- Klif nie obwiniaj się. To ja zawaliłem. Ty byłeś przy niej. Ja ją wykorzystałem i jak tchórz wyjechałem stąd. To wszystko moja wina.
- To nie do końca tak - niepewnie zaczął. Alexander podniósł wzrok:
- Masz coś na myśli?
- Myślę, że tutaj zawiniło o wiele więcej osób niż Ci się wydaje.
- A konkretnie?
- Jakby tak popatrzeć to wszystkie cheerleaderki miały jej za złe to, że odeszła od nich. Wyśmiewały ją. No i tak jak mówiłem Ci przez telefon, ostatnio miała też problemy w domu. Mimo, że tego nie mówiła, wiem, że rodzice dają jej się we znaki.
- Stary zawiodłem na całej linii - wstał i po prostu odszedł. Kierując się wprost przed siebie, wyszedł ze szpitala i skręcił w prawo, nawet nie zwracając uwagi na to, gdzie zmierza. Szedł tak przed siebie, z rękoma w kieszeniach i ze spuszczoną głową. Myślał tylko o tym jakim jest kutasem. Nie oszczędzał słów na swoją osobę. przez niego dziewczyna wylądowała w szpitalu. To przez niego cierpi i cierpiała. To przez niego walczy o życie. Powtarzając to w kółko i w kółko, zaczął biec. Nie wiedząc gdzie będzie meta tego szaleńczego biegu, rozpędzał się, aż poczuł kłucie w płucach. Nie poddawał się. Biegł dalej. Łzy napływały mu do oczu, a krew do twarzy. Czuł wszystkie swoje mięśnie, które rozgrzewały się pod wpływem wysiłku. Ostatkami sił wbiegł na polanę w pobliskim lasku. Z braku sił padł na ziemię i z twarzą w trawie, wrzeszczał. Wrzeszczał ile mu sił w płucach pozostało. Chciał sobie ulżyć, ale nic nie pomagało.
***
- Dzień dobry Klif, z tej strony ciocia Alexandra. Od wczoraj nie wrócił do domu. nie wiesz co się z nim dzieje? - spytała zmarnowanym głosem kobieta, która martwiła się o chłopaka. 
- Alex jest tutaj - odpowiedział Klif.
- Boże. Ale mi ulżyło - odetchnęła. - Nic mu nie jest? Czemu nie odbiera? 
- Jest cały. Wczoraj się z nim widziałem - dodał niepewnie, bo przyjaciel odkąd wyszedł ze szpitala nie dawał znaku życia. Klif rozważał poinformowanie o tym jego ciotkę, ale nie miał serca tak denerwować biedną kobietę, której i tak siostrzeniec dostarczył rozrywki, wyjeżdżając bez słowa. 
- Klif co się stało? Skąd ta niepewność? 
- Spokojnie proszę pani. Z Alexandrem wszystko w porządku. Tylko... On tu przyjechał, bo Cleo leży w szpitalu. 
- Wiedziałam, ze coś się stało. Alex nigdy by nie wyjechał bez słowa. Co się dzieje?
- Dziewczyna jest w śpiączce, ale jesteśmy dobrej myśli. 
- Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Już nie zawracam ci głowy. Proszę tylko jeszcze, żebyś powiedział mu, żeby się do mnie odezwał. Dobrze?
- Oczywiście - chłopak starał się, żeby jego głos zabrzmiał pewnie. Rozłączył się i dodał pod nosem: - O ile najpierw odezwie się do mnie. 
***
Po trzech dniach Cleo odzyskała świadomość. Dziwnym trafem przy jej łóżku w tym momencie znajdowali się rodzice, którzy dopiero teraz znaleźli czas, żeby odwiedzić córkę. Cleo pomimo, że szczerze ich nienawidziła, teraz była gdzieś bardzo głęboko, szczęśliwa, że są przy niej. Gdy tylko ujrzała rodziców, po jej policzkach poturlały się otyłe łzy. 
- Przepraszam. Nie wiedziałam że to się tak skończy.
- Ciii, nic nie mów - Cleo nie była pewna czy jej matka powiedziała to w dobrej wierze czy była zła na nią, ale przyjęła to i tylko spojrzała na nich. W tej chwili jej szczęście chyba jeszcze głębiej się schowało. Wolałaby, żeby to Klif teraz siedział przy niej, albo Alex, który też byłby już lepszy od tej dwójki, jakże obcych jej ludzi. Obudziła się z śpiączki a jej rodzice nadal byli bez namiętni. Matka nawet nie ścisnęła jej zła dłoń, a ojciec nie obejmował czule matki w tej chwili szczęścia, jak to pokazywały wszystkie Hollywoodzkie filmy.

Wybaczcie, że taki krótki, ale ze względu na brak czasu, chciałam dodać choćby kawałeczek. Mam nadzieję, że nadal jesteście z nami i śledzicie losy Cleo. Obiecuję, że za niedługo ukaże się ciąg dalszy. 
Liczymy na wasze komentarze :-* 
Pozdrawiamy i liczymy na wasze wsparcie :-)

2 komentarze:

  1. Super *u*
    Mam nadzieję, że dalej będzie wszystko się dobrze toczyć <3 Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwują ;D