czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdzial 5

***
Cleo próbowała wrócić do swojej normy dlatego też nastawiła tradycyjnie budzik i gdy tylko telefon zaczął wibrować, ostrzegając o budziku który zaraz się uruchomi, zerwała się na łóżku i od razu tego pożałowała. momentalne wyprostowanie się spowodowało zawroty głowy, ale po chwili Cleo czuła się normalnie, wiec wstała i skierowała się do łazienki. Był tu mały burdel gdyż nawet gosposia, która przychodziła  cztery razy w tygodniu nie wchodziła do jej prywatnej łazienki od czasu gdy zamknęła się w pokoju. Zdjęła piżamę spięła włosy koka weszła pod prysznic. Potem tradycyjnie nie ubierając się wyszła do sypialni i stanęła przed lustrem. Efekt był natychmiastowy. W ciągu tygodniu pozbyła się  nadwagi która ją drażniła. Na forum ludzie nie mylili się zarodki tasiemca sprowadzane z  Chin  są bardzo skuteczne. Zadowolona z tego ze wygląda tak dobrze ubrała się i  wyszykowała do szkoły. Nie czekając na autobus poszła do szkoły spacerkiem. Nie można było nie zauważyć że wszyscy patrzyli na nią i podziwiali jej idealna figurę. Zadowolona z efektów i tym jaką furorę wywołała na mieście, weszła do szkoły wywołując tym samym, że wszyscy zaczęli się na nią patrzeć i obgadywać. Z uśmiechem spojrzała na nich, po czym skierowała się do szafki, po potrzebne materiały na pierwszą lekcję. Przy szafce spotkała Klif'a, którego powitała uśmiechem.
- A jednak przyszłaś - powiedział chłopak uśmiechając się pod nosem, jednak zaraz spojrzał na jej ciało z troską. Jednak się nie mylił dziewczyna zrzuciła parę kilo i może wyglądała teraz świetnie, to chyba bardziej wolał Cleo sprzed odchudzania.
- Przyszłam - odparła dziewczyna opierając się o szafkę - Musiałam w końcu odetchnąć świeżym powietrzem - gdy skończyła mówić, zadzwonił dzwonek oznaczając rozpoczęcie zajęć. Ruszyli więc z Klifem w stronę klasy.
***
Leżąc w łóżku zastanawiał się co dzieje się w tym momencie u Cleo. Zranił ją i to bardzo, ale nadal ją kochał. Ten błąd w jego życiu uświadomił mu, że jest w niej zakochany po uszy, że to ta jedyna. Jakim on był idiotą. Uderzając głową o ścianę wyrzucał sobie to co zrobił, raniąc tym samym nie tylko Cleo, ale i siebie. Bo jej cierpienie, było także jego cierpieniem. Podnosząc się z łóżka podszedł do okna, po czym otwierając je na całą szerokość wyjął zakamuflowaną paczkę papierosów i rozglądając się dookoła czy ciocia przypadkiem nie jest w ogrodzie wyjął jednego i zapalił. Po chwili jego płuca wypełniła mieszanka dymu papierosowego z nikotyną. Uśmiechając się zaciągał się raz, za razem aż w końcu z jego małego promyka światła został tylko wypalony pet. Zgniatając go, wyrzucił do małego słoiczka który postawił na parapecie, tuż za ramką na zdjęcie. Zadowolony z takiego początku dnia, poszedł do łazienki się ogarnąć.
***
- Ale jesteś pewna? - zapytał po raz chyba setny Klif, dziewczyny, która bez zastanowienia ruszyła w stronę stołówki szkolnej - Przecież wiesz jak tam jest.
- Wiem, dlatego chcę tam iść. Chcę zobaczyć ich twarze i pokazać, że jestem silna.
- Twój wybór - mruknął tylko i poszedł z dziewczyną w stronę pomieszczenia, z którego słychać było już z daleko gwar rozmów i śmiechów. Stojąc przed drzwiami, dziewczyna głęboko odetchnęła po czym je popchnęła. Z wymuszonym uśmiechem weszła do środka i jak gdyby nigdy nic wzięła tackę i stanęła w kolejce po jedzenie. Czuła na sobie mnóstwo zaciekawionych spojrzeń. Udając twardą ruszyła dalej, w końcu stanęła przed kasjerką. Zamówiła sobie kawałek pizzy, sałatkę, frytki, a do tego wszystkiego dużą Pepsi. Zapłaciwszy ruszyła z Klifem, który także już kupił sobie Lunch w stronę wyjścia ze szkoły, ponieważ już wcześniej postanowili, że zjedzą na schodach na zewnątrz. 
***
- Alex pomóż mi - usłyszał nagle krzyk ciotki. Zbiegając po schodach bez koszulki w samych spodniach, zauważył jak kobieta siłuje się z dużym kartonem.
- Daj pomogę - przejął od niej duże i ciężkie kartonowe pudło - Gdzie to?
- Do ogrodu - powiedziała zasapana kobieta - Właśnie przyszła paczka z kolekcją krasnali ogrodowych, ale za cholerę nie spodziewałam się, że będzie taka ciężka.
- Krasnale? - zapytał chłopak śmiejąc się w duchu.
- No co każdy lubi dobre stare i poczciwe krasnale ogrodowe - spuściła speszona wzrok - A ty nieś a nie gadasz.
- Już, już - postawił pudło na zielonej trawie po czym odwrócił się do ciotki. - Pomóc ci z tym?
- Jakbyś mógł - widać było, że odetchnęła z ulgą. Zdziwiony swoim nowym zachowaniem zaczął pomagać ciotce.
***
- I jak po pierwszym dniu w szkole - zapytał Klif, Cleo kiedy czekali na autobus
- Wspaniale - powiedziała podnosząc wzrok do góry i patrząc teraz na błękitne niebo - Myślałam, że będzie gorzej.
- To się ciesze - powiedział uśmiechnięty.
- Mam nadzieję, że nie narobiłam ci kłopotów.
- Jak to?
- W końcu zadajesz się z dziewczyną w depresji jak to stwierdziła piękna i cudowna Anabeth.
- Nie jesteś w żadnej depresji - krzyknął z mocą - A jak jesteś to pomogę ci z niej wyjść.
- Dzięki Klif - powiedziała tylko, ponieważ właśnie podjechał autobus - To do zobaczenia jutro.
- To ty nie jedziesz?
- Nie przejdę się.
- Ale na pewno? 
- Tak na pewno Klif, do jutra - pomachała mu i odeszła w stronę swojego domu.

Hej ludzie, nie pomylcie się, pierwsze parę wierszy jest Kasi więc dlatego jest publikowane jako Zadufana, ale reszta niestety już jest moja i ja wiem, że schrzaniłam więc do zobaczenia kiedy wyjdzie mi coś lepszego. Papap ;*

4 komentarze:

  1. Nie schrzaniłaś : )
    Jest super : )
    Fajnie że Cleo zaczyna wracać do normalnego życia : )
    Zobaczymy jak to się dalej potoczy.
    Czekam na nn : ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest boskie ^__^ Dobrze że oboje się zmieniają :D Pokazała im ale jakim kosztem :/ Oby on w końcu wrócił :) Czekam na nn :* I nie mów że schrzaniłaś :< Pozdrawiam Alice *,*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Pyszczuniu :-* bardzo dobrze to napisalas :-) wlasnie tak wyobrazalam sobie ten rozdział :-* tesknie i kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jest dobrze masz pisać :*****

    OdpowiedzUsuń

Obserwują ;D